zamkniętych drzwiach
gryziemy ręce z bólu.
Umieramy z miłości
Otworzyła spuchnięte przez łzy oczy. Zabluźniła cicho wstając, przez ból w plecach. To była ciężka noc, głównie przez to, że spała na podłodze. Znowu poczuła to przeszywające ukłucie w sercu. Wszystkie uczucia powróciły ze zdwojoną siłą mimo, że pragnęła o nich zapomnieć. Stanęła przed lustrem w łazience i dotknęła szlachetnego szkła opuszkami palców. Co było w niej nie tak? Dlaczego ją zdradził i porzucił? Trzeba przyznać nie była milutka i słodziutka, bardzo wyróżniała się. Nie zachowywała się jak inne dziewczyny w jej wieku. Nie nosiła sukienek, makijażu i chyba to ją straciło. Westchnęła i wróciła do pokoju. Nie chciała iść do szkoły, nie chciała by zobaczyli ją w takim stanie. Ale musiała odetchnąć, to wszystko ją przytłaczało. Założyła na siebie luźną, czarną koszulkę z logiem ,, Nirvany" i czarne leginsy. Związała krucze włosy w luźnego kucyka po czym zakładając na uszy słuchawki wyszła z domu. Lena - Jej siostra, już dawno wyszła do szkoły. Grzeczna uczennica, ale często wkurzająca Natalie. Tak, były spokrewnione. Ich rodzice wyjechali na szkolenie, już dawno przestali interesować się dobrem dzieci.

- Hejka - Przywitała się i kopnęła papierosa za ławkę żeby nie zobaczyła. Przysiadła się i spojrzała na nią dokładnie.
- Paliłaś... - Stwierdziła z wyrzutem. Uwielbiałam ją, ale trochę przesadzała. Hiszpanka nie była uzależniona.. Ona sama nie jest takim aniołkiem.
- Nie przesadzaj, mam gorsze problemy niż mój organizm - Burknęła i spojrzała przed siebie. Nie chciała patrzeć w jej oczy. Zaraz pewnie zacznie ją pocieszać. A ona nie chciała litości, to było najgorsze. Nie chciała o nim myśleć, wolała cierpieć w głębi.
- Tak wiem o tym co się stało z tobą i Martinem. Przykro mi Naty, ten dupek nie był ciebie wart - Rzekła nie pewnie, nie była dobra w pocieszaniu. Lara nigdy nie była zakochana, nie wiedziała jak to boli. Jej jedyną miłością były motory. I właśnie dlatego były bardzo podobne. Obie wyróżniały się tłumu, nigdy nie zachowywały się jak te malowane lale z ich klasy.
- Proszę cię, nie mówmy o tym. Chce ten dzień spędzić jak każdy inny. Po prostu chcę o nim zapomnieć

Choć znając Diego, który potrafi być zarazem wkurzającym głupkiem, a najlepszym kolegom. To pewnie, gdy się dowie spierze Martina, a ta myśl podobała się jej jeszcze bardziej.
- Jeśli pan Perdico, nie przyjdzie z nową dziewczyną, to może się zjawie - Tak, a to było bardzo prawdopodobne. Diego był prawdziwym łamaczem damskich serc. Zanim zostali przyjaciółmi, je też podrywał. Jednak potem zostali wspaniałą paczką, która potrafi spędzić ze sobą zwariowane chwilę.
- Ostatnio zerwał z Clarą, więc wątpię. Po nim nigdy nic nie wiadomo. Pójdę do niego jak skończy lekcję w Studio. Czasem nie rozumiem dlaczego on zaczął naukę w tej szkole muzycznej. Było nam tak dobrze w jednej klasie - Odparła niechętnie. Nastolatka kiwnęła głową. Mimo, że wiedziała o tym, że całym życiem chłopaka była muzyka.
- Zastanowię się, a teraz lecę. Pa - Dodała jedynie i odeszła machając koleżance. Gdyby ona wiedziała, co tak naprawdę czuję Natalia.
,, Czasem wydaje nam się, że mieszka w nas dwóch zupełnie innych ludzi. Jeden, który wszystko doskonale czyni i tego człowieka prezentujemy światu. Jest też drugi, którego się wstydzimy i ukrywamy"
Kolejna rozmowa Leona i Violetty o tym jak bardzo się kochają. Włoch przewrócił oczami i odszedł zza Studio. Czasem zastanawiał się czemu od nich nie odszedł, dlaczego ciągle się z nimi przyjaźni. Przecież on zupełnie nie pasuję do tej elity. Żałował, że był kuzynem Violetty. Wolał żeby traktowali go jak biedaka niż by udawał kogoś zupełnie innego. Federico kucnął na trawię. Przytłaczała go ta sterta kłamstw. Kim była elita? To on, Violetta, Leon i Camila. Czwórka najbogatszych osób ze Studia, którzy wyżywają się na
innych. A szczególnie Leonetta. Brunet i Camila zupełnie do nich nie pasują. Trzymają się z boku, jedynie przyglądając się jak oni upokarzają innych. Torres to tak naprawdę dobra osoba. Nie potrafiła po prostu odejść od Castillo sądzi, że się zmieni i będzie tak jak kiedyś. Szkoda, że tak bardzo się myli. Jej serce pokryło się osłoną lodu i nawet prawdziwa miłość jej nie rozbije. Przecież jej związek z Leonem jej bardziej sztuczny niż plastik. Kręci z innymi chłopakami ciągle, a Verdas ślepo jej służy. Tylko czemu Federico jest ciągle z nimi? Boi się. Tak najprzystojniejszy chłopak ze Studia boi się odrzucenia. Obawia się, że jak odejdzie od nich nigdy zostanie przez nich potępiony. Poza tym przecież mieszka z rodziną Violetty, wtedy narazi się na stracenie dachu nad głową. Nie wiadomo do czego się ta żmija posunie. Jej tatuś tak samo jak Leon bez pamiętnie się jej słucha. No cóż, zostało mu czekać. Może kiedyś jedna osoba zmieni jego życie. A ona jest bliżej niż myśli.
,, Samotność nie jest naszym przeznaczeniem. A samych siebie poznajemy tylko wtedy, gdy możemy przejrzeć się w oczach innych ludzi"
Weszła niechętnie przez próg Studia. Kiedyś była tu królową, najlepsza i najpiękniejsza. Teraz jest jedynie służącą bez żadnej wartości. A może to nawet lepiej. Zmieniła się. Nie jest tą samą Ludmiłą, która wyżywała się na wszystkich. Niestety ktoś inny zabrała jej role. Violetta odebrała jej wszystko. Pozycje, sławę i ukochanego. Gdy wyszło na jaw, że blondynka nie jest bogata, wszyscy się od niej odwrócili i pomknęli do Castillo. Teraz nie mogła uwierzyć, że była taką jędzą. Zaczęła życie samotnika, bez przyjaciół, bez wsparcia, bez okazanej miłości. Nie przejmowała się już swoją urodą jak kiedyś. Chociaż po połowie była to też jej wina. Jej rodzice ledwo wiązali koniec z końcem, by uczyła się w tej szkolę, a ona udawała wielką diwę. Niestety prawda wyszła na jaw. Jej rodzice nie byli wielkimi muzykami w Anglii, ale zwykłymi właścicielami sklepu. Przez taki jedno kłamstwo, była uważana za najgorszą. Usłyszała chichoty z tyłu. Nie chciała się odwracać, gdyż wiedziała kto to jest.
- Ładna bluzeczka Lu. Ze sklepu rodziców, czy ciucholandu? - Ten znajomy przesłodzony głos, który męczył
ją cały rok. Zacisnęła pięści ,, Ona ci tylko zazdrości, nie przejmuj się ją" Powtarzała cicho w myślach. Niestety ta lafirynda nie odpuściła. Blondynka usłyszała zza sobą stukot obcasów. Odwróciła się w stronę dźwięku. Czasem dziwiła się, że jeszcze się porzygała się od widoku takiej ilości tapety.
- Szkoda żeby coś się jej stało - I wszystko stało się tak szybko. Malinowy sok brunetki powędrował na śnieżnobiałą koszulkę dziewczyny. W tle słychać było głośny śmiech. Była żałosna. - O bardzo przepraszam - Kłamstwo, Violetta ciągle kłamała. Jednak potrafiła być dobrą aktorką. Nic nie odpowiedziała, tylko odbiegła z płaczem. Nie rozumiała co jej zrobiła, w czym zawiniła, że tak jej nienawidzi.
- Ludmiła! - Ktoś złapał ją za nadgarstek. Nie chciała by ktoś ją widział, a szczególnie on. Kolejny, który zaraz ją upokorzy. Spojrzała złowrogo na Włocha, a on puścił jej rękę. Uniósł kąciki ust, by coś powiedzieć, ale przerwała mi
- Co ty też chcesz się ze mnie ponabijać! A może chcesz mnie pocieszyć?! Wracaj do tej swojej kuzyneczki, nie potrzebuję litości! - Krzyknęła mu przez łzy i odbiegła. Jak najdalej od cierpienia i ludzi, którzy go zadają.
,, Sekretem zdrowia, zarówno umysłu jak i ciała nie jest opłakiwanie przeszłość, anie zamartwianie się przyszłością. Lecz mądre życie w chwili obecnej"
Kiedyś wszystko było takie proste. Nie było zmartwień, ani cierpienia Prawdziwi przyjaciele, byli zawsze przy tobie. A teraz? Wszystko upadło jak pasek domina. Francesca upiła pomarańczowy sok siedząc przy stole w restauracji brata. Dzisiejsze lekcje minęły bardzo spokojnie oprócz sytuacji z rana. Nie mogła uwierzyć, jak Violetta potraktowała Ludmiłę. Przecież nic jej nie zrobiła. Brunetka tak bardzo się zmieniła. Kiedyś ona, Cami i Viola, były przyjaciółkami. Ale potem wszystko popsuło się gdy spotkała Leona i odkryła kłamstwo Ludmiły. Potem powstała elita, Włoszka też kiedyś do niej należała. Ale nie mogła znieść jak traktują innych. Odeszła, szkoda, że rudowłosa nie miała tyle odwagi. Teraz został jej tylko Maxi. Był jej jedynym przyjacielem. Ale z nim też nie mogła spokojnie porozmawiać. Często przebywał z Brodweyem, lub Andresem. Wtedy szatynka musiała obejść się samotnością. Tak bardzo pragnęła cofnąć czas i nie dopuścić do zmiany Castillo. Wszystko było by wtedy takie łatwe. Niestety życie potoczyło się inaczej. Uśmiechnęła się na widok kolorowej czapki chłopaka. przysiadł się do niej z puszką coli. Wiedziała, że myślą o tym samym
- Tak wiele się zmieniło - Rzekł i miał rację. Musiała pogodzić się z tym, że tamte czasy przeminęły.